Likwidacja przepukliny pachwiny metodą Shouldice'a (kanadyjska)
Współczesna nauka o przepuklinach ma kłopot z operacją metodą Shouldice’a. Dokładniej: kłopot mają ci, według których jedynie poprawne jest wzmocnienie pachwiny „siatką”. Takie zalecenie znajdujemy np.: w najnowszym europejskim standardzie leczenia przepuklin, w którym zarówno dla ogólnej populacji, jak i szczególnie osób młodych (18-25 lat) bezwzględnie zaleca się zastosowanie implantów i metod „beznapięciowych”. Na licznych konferencjach powtarza się te zalecenia, aż…. no właśnie! Zabiera głos chirurg z Shouldice Hospital i przedstawia wyniki leczenia wielu tysięcy chorych, u których nie zastosowano „siatki” a plastyka była wyłącznie z tkanki własnej (na pewno pod jakimś „napięciem”).
Wyniki Kliniki Shouldice są bardzo dobre i nikt ich nie podważa: liczba nawrotów przepuklin jest niższa niż jeden procent (0,3% już w roku 1980) a powikłania okołooperacyjne rzadkie. Technikę tą określono, jako „niskonapięciową” a metodę tą stosuje się, gdy nie chce się użyć siatki.
Początek operacji jest, jak we wszystkich metodach. Po nacięciu skóry i tkanki podskórnej – otwiera się kanał pachwinowy i usuwa worek przepuklinowy. Jego zawartość zwykle jest przesuwana do jamy brzusznej a sam worek jest albo wycinany albo zagłabiany do brzucha.
Różnice polegają na tym, jak się wzmacnia tylną ścianę kanału pachwinowego. W metodzie Shouldice nacina się tylną ścianę kanału pachwinowego. Obok pokazane jest odsłonięcie tylnej ściany kanału pachwinowego oraz początek jej szycia – wzmacniania.
Tak schematycznie wyglądają
4 kolejne warstwy szwów wzmacniające tylną ścianę kanału pachwinowego (przekrój poprzeczny)


W przypadku met. Shouldice’a mamy do czynienia z techniką chirurgiczną w sposób unikalny, trwały związaną – przez ostatnie 60 lat – z miejscem, gdzie została stworzona i dopracowana. Nie ma innego ośrodka, gdzie tą metodą uzyskiwano by lepsze wyniki i w sposób równie konsekwentny by ją stosowano – praktycznie bez modyfikacji. Inni, choć doskonalili się w tej technice, z czasem ją zarzucali. Przyczyną może być stopień skomplikowania tego zabiegu, ale nie bez znaczenia jest brak wsparcia tej metody ze strony firm medycznych (podobnie, jak w innych „czysto tkankowych” naprawach).
Moje wrażenia z wizyty w Shouldice Hospital na zaproszenie ówczesnego szefa chirurgii – doktora C. T. Degani. Szpital znajduje się w Thornhill, na północ od Toronto. Można tam bez kłopotu dojechać autobusem z przedmieścia Toronto. Choć szpital ten jest znany na całym świecie, kierowca autobusu nie miał pojęcia, gdzie on jest. Rozglądając się przez okno samochodu szpital wypatrzyłem w ostatniej chwili. Sam budynek, oddalony od ulicy, schowany jest w zieleni dużego parku.
W tym szpitalu nie praktykuje się tam „chirurgii jednego dnia” – pobyt trwa kilka dni, łóżek jest 89. Chorzy przed i po operacji wykonują nadzorowane ćwiczenia fizyczne. Sama organizacja szpitala zachęca chorych do ruchu, ćwiczeń i spotkań (wieczorne koncerty) a posiłki nie są podawane do łóżka – lecz we wspólnej jadalni. Na kilku salach operacyjnych bez przerwy odbywają się zabiegi (operacji 30 dziennie, śr. rocznie 7.000 operacji). Chirurgów etatowych było 12, oprócz tego wielu lekarzy (zwykle emerytowani chirurdzy, anestezjolodzy) wyłącznie asystuje do operacji. W czasie, gdy tam byłem nadal do operacji używano cienki drut stalowy. Był kupowany w szpulach, cięty i sterylizowany na miejscu. Znieczulano lidokainą, którą również kupowano w hurcie, a przygotowanie i sterylizację roztworu wykonywano w szpitalu. Utrzymywano ścisły kontakt listowny z wszystkimi chorymi; druk materiałów, broszur, informatorów był w piwnicy szpitala.